niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 13

Obudziłam się w szpitalu.Nikt do mnie nie przyszedł przez 2 tygodnie.Miałam jeszcze zostać w szpitalu.Cały czas płakałam..Okazało się że straciłam dziecko.Nic nie było dla mnie ważne.Robert z Mario miał treningi,Ania była w Polsce na zawodach,Marco.Marco to już historia,tyle było rozejść-godzeń,że nie warto.Wstyd mi że tyle razy mu wybaczałam byłam po prostu głupio w nim zakochana a on miał mnie gdzieś i zabierał się za Caro.A wiadomo czy gdy mnie nie było w domu ona przychodziła do niego ? To tylko wiedzą oni i sam Bóg.Myślałam,że Ania niedługo do mnie przyjdzie,w końcu do mnie przyszła.
-Ewa,co ci się stało.-spytała wpadając do mnie do szpitala.
-Nic.Może życie nie jest już takie jakie było.Straciłam dziecko-posmutniałam.
-O matko,tak mi przykro.Jestem z tobą,jeżeli chcesz to zostanę tu z tobą nie pojadę na turniej do Łodzi.-trajkotała.
-Nie,jedź.Zrób to dla mnie a kiedy masz ten turniej ?-spytałam chcąc się położyć inaczej na łóżku ale nic nie czułam.
-Eh,za 9 godzin.-mruknęła.
-Jedź,mówię jeszcze raz.Na pewno zdobędziesz medal.Trzymam za ciebie kciuki-spróbowałam się uśmiechnąć,ale nie za bardzo mi to wyszło.
-Dobrze,jak tak mówisz.Wrócę kiedy tylko będę mogła.-pożegnała się i poszła.
Znów zostałam sama.Rozmyślałam,czemu los mnie tak skarał.Co ja takiego zrobiłam.Żałowałam że tak postąpiłam.Żałowałam że przejęłam się tym zdarzeniem z Marco.Po jakiejś godzinie z żadnego powodu zasnęłam.Pamiętam tylko jak rozhisteryzowani lekarze i pielęgniarki bały się o moje życie.Chociaż jest ktoś na tym świecie co przynajmniej trochę się mną interesuje.

----------------------------------------------------

Strasznie krótki,ale taki miał być.
Jeżeli ktoś to czyta,PROSZĘ komentujcie :)

Rozdział 12

Rano,postanowiłam iść do sklepu po coś na obiad.
Wchodząc do sklepu zobaczyłam Anię Stachurską.
-Hej.Jak miło cię znów widzieć !-przytuliłam się do niej.
-O,cześć.Dawno się nie widziałyśmy.Co tu robisz ?-spytała kładąc do swojego wózka płatki.
-Rozglądam się za czymś na obiad.-uśmiechnęłam się.
-O matko ale durne pytanie-złapała się za głowę.-Wiesz ja muszę już iść Robert nie jadł śniadania trzeba mu zrobić-zaśmiała się.
Po zrobieniu małych zakupów szłam do domu.Miałam blisko więc sie nie przeciążyłam.Gdy już wchodziłam zobaczyłam Marco rozbierającego Caroline.
Upuściłam zrobione zakupy,które z hukiem upadły na podłogę.Marco spojrzał się na mnie ze strachem.
-Kochanie,to nie moja wina ! Ona mnie wrobiła,naprawde.-tłumaczył się.
Spojrzałam na Caro która złośliwie sie do mnie uśmiechała.
-Co ? Nie zrobisz nam pysznego obiadku -dodała z przekąsem.
-Nie nawidzę cie !-krzyknęłam do Marco.
Wybiegłam z domu.Kierowałam się do parku.Zobaczyłam tam mojego dawnego kumpla z podstawówki.
-Janek,pamiętasz mnie ? To ja Ewa z podstawówki.Chodziliśmy razem do klasy.-powiedziałam do niego.
-Tak,pamiętam cię.-uśmiechnął się lekko.
Nie wiem jak go poznałam.Był zapijaczony,brudny pocięty,miał wszędzie strupy oraz był strasznie wychudzony.
-Chcesz ?-wyjął rękę z kieszeni i dał mi narkotyki.
-A wiesz co ? Daj.-wzięłam od niego.
Po jakimś czasie czułam się super.Jakby świat wydawał się o wiele prostszy niż jest naprawdę.Niczym się nie przejmowałam.Miałam wszystko gdzieś.Szlajałam się z Jankiem po krętych uliczkach Dortmundu.Nie wiedziałam dokąd idę.Podał mi alkohol.Piłam z nim na zmianę.Podobało mi się takie życie.Chłopak mnie nagle pocałował.Oddałam ten pocałunek.Widziałam,że chciał coś więcej niż to.Dobierał się do mnie.Odsunęłam się od niego,uświadomiłam sobie,że nie warto psuć sobie życia przez jakiegoś chłopaka.A może warto ? Nie wiem.Upadłam na ziemię i nic już więcej nie pamiętam.

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 11

-Kotek,pojedziemy do Polski może ? Do moich rodziców.-spytałam.
-Dobrze,to o 12:00 jest samolot.Lecimy-uśmiechnął się do mnie.
Czas szybko minął.Po jakimś czasie byliśmy już w Polsce.
Pojechaliśmy jeszcze taksówką do Wilanowa.Gdy już byliśmy pod domem moich rodziców zatrzymałam się pod drzwiami i wstrzymałam oddech.
-Wszystko w porządku ?-spytał czule.
-Tak-powiedziałam troche spokojniej.
Zapukałam do drzwi.Otworzyła je moja mama.
-Ewa,kochanie !-przytuliła mnie-gdzie ty sie podziewałaś?-weszliśmy do środka.
-Mieszkałam w Niemczech.W Dortmundzie.-odpowiedziałam rodzicielce.
Weszliśmy do pokoju.
-Mamo.Tato.To jest mój chłopak Marco Reus.-przedstawiłam.
-Miło mi państwa poznać.-uśmiechnął sie ciepło.
-Nam również Cię miło poznać.
-Jestem Marta a to Janek.Mów nam po imieniu-rozpromieniła sie matka.
-Chodźcie do kuchni.Zrobiłem obiad.-powiedział tata z kuchni.
Podczas jedzenia rodzice pytali Marco o karierę,o mnie,o swoich rodzicach.
-A kiedy będę dziadkiem ?- roześmiał się ojciec.
-No właśnie.-wstałam z krzesła.-Jestem w ciąży.Dziewczynka.-złapałam się za brzuch i spojrzałam najpierw na ojca mojego dziecka a potem na moich rodziców.
-O matko.Wspaniała wiadomość córciu.-podeszła i przytuliła mnie mama.
Na drugi dzień wróciliśmy do Dortmundu.Mieliśmy z Marco spędzić ten dzień sami lecz Mario Gotze wpadł do nas na wizyte.
-Dziewczyna mnie rzuciła.-oznajmił smutno.
-Ojej.Mario.-pocałowałam go w policzek.
Spojrzałam w tył a Marco wyszedł i przyszedł z dwoma piwami.
-Dla ciebie nie,kochanie.Ponieważ jesteś w ciązy..-troszczył sie o mnie.
Chłopaki po wypiciu piwa,zaproponowali byśmy zagrali w Scrabble.
-Pomyśleliście już nad imieniem dla dziecka ?-spytał Mario.
-Ja chciałabym by nazywała się Marta.Jak moja zmarła ciocia-uśmiechnęłam się smutno.
-Myślę że to świetny pomysł-pogłaskał mnie po głowie Marco.




----------------------------------------------------------------

Strasznie przesłodzone i nudne.Mam nadzieję że jednak ktoś to czyta :)

czwartek, 14 marca 2013

Rozdział 10

-Z kim ?-wstał z kanapy i podszedł do mnie.
-Przepraszam,ale nie wiem-spuściłam głowę.
-Jak to nie wiesz,do cholery jasnej !-rozzłościł się Robert.
Marco tylko na niego spojrzał.
-Nie wiem powiedziałam.Wiesz,przecież że wcześniej byłam z Marco.Spojrzałam na blondyna który przypatrywał się mnie.
Robert potrząsnął mną i mocno się zdenerwował.
-Ej,nie krzycz na nią i nie denerwuj jej-poderwał się i stanął w mojej obronie.
-Reus ! Nie wchrzaniaj się w nasze prywatne sprawy-odepchnął mocno Marco który stracił równowagę i upadł.
-Robert,co ty zrobiłeś ?-nie dowierzałam poczynaniom Lewandowskiego.
-Nico ! Idę stąd.-trzasnął drzwiami i wyszedł.
-Nic ci nie jest ?-spytałam z troską blondyna.
-Nie.Nic mi nie jest.-odpowiedział.
-Idę po niego.-rzuciła na odchodne Justyna i wyszła za Robertem.
Usiedliśmy na kanapie.
-Proszę,dowiedz się kto jest ojcem dziecka,dobrze ?-spytał łapiąc mnie za rękę.
Następnego dnia,poszłam do lekarza,miałam wszystko czego potrzebowałam do zrobienia testu na ojca.
Po badaniu mocno się zdziwiłam.Bałam się powiedzieć kto naprawdę jest ojcem mojego dziecka.
-Marco,jesteś ?-spytałam wchodząc do domu.
-Tak,i dowiedziałaś się ?
-Tak.-przytaknęłam i Justyna wyłoniła się z kuchni.
-Ojcem mojego dziecka jest...Marco.-szepnęłam.
-Nie wierzę !-przytulił mnie delikatnie.
-Cieszę się.-powiedziała Justyna.
-Ja też się strasznie cieszę.
Za oknem było już ciemno.
-Justyna,gdzie mieszkasz ?-spytałam
-Tutaj.U Roberta.Powiedział mi żebym tu mieszkała.
Spojrzałam porozumiewawczo na Marco.
-A ty,śpisz u mnie-powiedział blondyn.
-Dobrze.Już się pakuje-odpowiedziałam bez zastanowienia wchodząc na górę.
Po spakowaniu się pojechaliśmy do niego.
-Cieszę się,że ze mną mieszkasz.-przytulił mnie i zaniósł do łóżka.


-------------------------------------------------------
Weeeny nie mam.Taki sobie rozdział.

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 9

-Ja nie wiem co o tym wszystkim myśleć-zwierzyłam się Lewemu.-Najpierw krótki ale stanowczy związek z Marco,pocałunek z Mario,teraz z tobą.-złapałam się za głowę.
-Ja ci mówię.Chcę czegoś więcej niż tylko przyjaźni z tobą.Gdy jesteś blisko mnie nie mogę się powstrzymać od powiedzenia czegoś tobie,dotknięcia cię czy pocałowania.-dotknął mojego policzka.
-Muszę się zastanowić.
-Nie,nie będziesz się zastanawiać.-pocałował mnie.Zaniósł mnie do łóżka i ściągnął ze mnie ubrania.
-Jesteś piękna.-zachwycał się Robert.
Całował mnie powoli i rozważnie.Kochaliśmy się jakby miał się jutro skończyć świat.

* Dwa Miesiące później *

-Justyna,w końcu się spotkałyśmy-przytuliłam się do przyjaciółki.
-Co tam u ciebie,Ewa ?-spytała blondynka.
-A,jestem z Robertem Lewandowskim,mieszkam w Niemczech.Koleguje się z Marco Reusem twoim idolem,i całą Borussią.
-Ooo jaa.! Gratuluję.-krzyknęła Justyna a ludzie się na nas dziwnie patrzyli.
-Chodź lecisz ze mną do Niemiec-zaproponowałam.
-Okej,już lecę.
-Serio ?
-Z tobą zawsze.
6 godzin później byłyśmy już w Dortmundzie.
-Lewy,już jestem.-zawołałam wchodząc z przyjaciółką do domu.
-Stęskniłem się za tobą-pocałował mnie w policzek.
-To jest Justyna,moja przyjaciółka z Warszawy.
-Miło mi cię poznać.Robert Lewandowski.-przedstawił się.
-Mnie również.-uśmiechnęła się do niego.
-Chodźcie zjemy coś.Zamówiłem pizze.-krzyknął Lewy z kuchni.
Po zjedzeniu obiadu graliśmy w Fifę13. Ja wygrałam z Justyną lecz przegrałam z Lewym.No trudno,zdarza się.
Niedługo potem,zadzwonił dzwonek od drzwi.Był to Marco Reus i Mario Gotze.Przywitali się z nami i poznali z Justyną.Mario zaproponował że zagramy w butelkę.Wyszło na mnie i Mario powiedział.
-Pocałuj Marco.-uśmiechnął się cwaniacko.
Podeszłam zamieszana do Marco i go delikatnie pocałowałam.Nic więcej.Usiadłam z powrotem na swoje miejsce.Po 1 godzinie gry.
-Justyna,chodź ze mną do pokoju-powiedziałam z powagą.
-Co się stało ?-spytała już w pokoju.
-Podejrzewam że jestem w ciąży.
-No co ty ? Ojeeej.Jak ja ci zazdoszczę ! -radośnie krzyknęła.
Po tych słowach zrobiłam test ciążowy.Wszystko wskazywało że jestem w ciąży.
Przytuliłam się do przyjaciółki.Łzy spływały mi z radości.
-Powiedz Robertowi.-powiedziała.
Zeszłam na dół.
-Robert ?-spojrzał się na mnie wraz z Marco i Mario.
-Jestem w ciąży.

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 8

-Lewy,gdzie jesteś ?-spytałam śpiąca wychodząc z pokoju.
-Jestem na balkonie na dole-krzyknął Robert.
Wychodząc na balkon,widziałam jak opierał się o poręcz.
-Co się stało ?-spytałam podchodząc do niego.
-Nic sie nie stało-odburknął mi.
Delikatnie z wahaniem dotknęłam jego ramienia.Zadrżał.
-Pytam jeszcze raz co ci jest?
-Anka mnie rzuciła.Zadowolona że ci powiedziałem !?-spojrzał na mnie i widać było że miał załzawione oczy.
-Przykro mi z tego powodu,ale to nie znaczy że musisz sie na mnie wyżywać-odsunęłam się od niego i już wchodziłam do pokoju gdy złapał mnie za rękę.
-Przepraszam.Wiem,zachowałem się jak kretyn.Najpierw na ciebie naskoczyłem i w ogóle a teraz cie przepraszam.Najpierw powinienem się zastanowić nad tym co powiem.-spojrzał na mnie słodko.-Nie gniewasz się już ?
-Nie,nie gniewam się.-uśmiechnęłam się do niego.
-Miałem teraz trudny okres.Przegrana z Bayernem,pokłóciłem się z Marco i na dodatek straciłem narzeczoną.-wymieniał.
-Co ? Czy ja dobrze słyszałam ? -Cofnęłam się.-Widziałeś się i rozmawiałeś z Marco ? Czemu mi tego do cholery nie powiedziałeś co !-wybiegłam z balkonu .
Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju.Niestety to był i mój i pokój Roberta.
Niedługo potem ktoś zapukał.Domyśliłam się że to Bobek.
Wszedł do pokoju i położył się koło mnie.Nawet się na niego nie obejrzałam.
-Ewa,wiem że Marco cię zranił i dlatego ci o tej rozmowie nie powiedziałem.Po prostu nie chciałem cię martwić.-powiedział czule Robert.
-Powiedz mi dokładnie co on do ciebie mówił-spojrzałam na niego pytająco.
-Okej.Powiedział że szkoda że nie dałaś mu drugiej szansy i że bierze ślub z Caroline za miesiąc. No i oczywiście jesteś zaproszona na ich ślub.-Lewy wstał z łóżka i wyciągnął z torby małą kopertę z napisem ,,Zaproszenie''.
-Weź to ode mnie i to wyrzuć albo zrób z tym co chcesz.-wzruszyłam ramionami.
Lewandowski tylko położył to na swojej szafce.
-Dzięki że mi powiedziałeś.
Zbliżyłam się do niego i przytuliłam się.Lewy chciał czegoś więcej bo pochylił się nade mną i wziął mnie pod brodę.
-Proszę,Robert,nie psuj tego.Jesteśmy przyjaciółmi.Nie chce zniszczyć tej przyjaźni.-mruknęłam.
-Ale ja nie chce do cholery jasnej byśmy zostali przyjaciółmi,zrozum to w końcu.-powiedział delikatnie mnie całując.


-------------------------------------------------------
Suprise ! :) Jutro następny rozdział bo mam pomysł :P