piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 4

Obudziłam się po południu.
-Kotek,chodź.Pójdziesz ze mną na trening.-rzekł Marco.
-Nie chce mi się,ale ok-podroczyłam się z nim.
Po jakimś czasie byliśmy na treningu.
-Ewa-zaczął  Juergen.-Wiesz,dziękuję Ci.-powiedział.
-Ale za co ?-zdziwiłam się.
-Jak jesteś z Marco to jest taki weselszy,cały czas się śmieje no i wogóle-wypowiedział patrząc się na mnie .
-Oh.- Speszyłam się
Niedługo potem trening się skończył.Gdy już wychodziłam z Marco podbiegł do nas Robert Lewandowski.
-Ewa,mogłabyś zostać na parę minut ?-spytał Lewandowski.
-Nie,nie zostane.-wychodziłam lecz złapał mnie za ramię.
-Proszę-nalegał.
-Okej,Marco jedź do domu później przyjade.-odparłam idąc za Robertem.
-Chodź zabieram Cię na lody.-uśmiechnął się lekko.
-Co ? W zimę ? Zachoruje.Mam słabą odporność.-próbowałam się wymigać.
-Oj tam,nie zachorujesz.-złapał mnie za rękę i pojechaliśmy na lody.
Gdy byliśmy już na miejscu,Robert otworzył przede mną drzwi jak prawdziwy dżentelmen.Uśmiechnął się do mnie słodko. Odwzajemniłam uśmiech,lecz opamiętałam się.
Niedługo potem przyszła do nas kelnerka i spytała się czy coś zamawiamy.
-Ewa,wybrałaś już ?-spytał,oddając swoją kartę kelnerce.
-Em.. Poproszę te.-pokazałam jej,i zaraz odeszła aby podać nam  to co zamówiliśmy.
-A więc,co chciałeś ze mną pogadać?-spytałam jedząc lody łyżeczką.
-Chciałem cię przeprosić,za to na pierwszym treningu.-spojrzał na mnie.
Westchnęłam.
-Chciałem ci to jakoś wynagrodzić.-podrapał się po głowie.
-Nie ma sprawy-odparłam.
-Jak to ?-wybałuszył oczy.
-Tak to.Nie ma sprawy.-powtórzyłam, stawiając pusty pucharek po lodach.-Jedziemy ?-spytałam.
-Tak,tak.Jedziemy.-Wstanął i wziął mnie za rękę.
Spojrzałam się na niego ale on nic sobie z tego nie zrobił i nadal mnie trzymał.
Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do domu Marco.
Marco widząc że pojechał jakiś samochód pod dom uśmiechnął się od ucha do ucha.
Lewandowski nagle przybliżył się do mnie i pocałował mnie.Nie pozostawałam mu dłużna.Swoją rękę na jego głowę i przedłużyłam pocałunek.Po jakimś czasie oderwałam się od niego.Raptownie spojrzałam w okno.Marco nadal się patrzył,był przygnębiony.Zasłonił zasłonki i nie było go już widać.Zrobiłam się smutna.Nic nie mówiąc wyszłam z samochodu i pobiegłam do domu.
-Marco ? -weszłam do jego pokoju.
Zobaczyłam go bez koszulki,siedział na łóżku,odwrócony do mnie plecami.
Podeszłam do niego.Zauważyłam że płakał.Jedna zbłąkana łza spływała mu po policzku.Starłam ją.Marco ani nie drgnął.
-To nie była moja wina.-tylko to zdołałam powiedzieć.
-Zostaw mnie.-powiedział z obrzydzeniem.
Wybiegłam z pokoju cała we łzach.

-----------------------------------------
Następny rozdział  jutro :))

1 komentarz: